dsc_0166

Mecz towarzyski Pogoń Siedlce – Legia Warszawa urósł do rangi sportowego wydarzenia roku w Siedlcach. I chyba spełnił oczekiwania wszystkich kibiców.

 

Legia zagrała w nietypowym dla siebie ustawieniu 3-5-2. Niektórzy stołeczni dziennikarze twierdzili, że w spotkaniu o stawkę trener Jacek Magiera nie zdecydowałby się na taki eksperyment. A może po prostu próbował czegoś nowego, co będzie mogło poszerzyć pole manewru jego drużyny w przyszłości? Mistrzowie Polski przyjechali do Siedlec bez kilku największych gwiazd, jednak nie można powiedzieć, żeby wystawili trzeci garnitur. Michał Kucharczyk, Kasper Hämäläinen czy – posiadający umiejętności przekraczające polskie normy – Vadis Odjidja-Ofoe to piłkarze znani i uznani nie tylko na polskich boiskach.

 

Uczestnik Ligi Mistrzów dominował przez pierwsze 20 minut z niewielkim okładem, a później do głosu doszli siedlczanie. Bramka Grzegorza Tomasiewicza na długo zapadnie w pamięć. Mogło być jeszcze piękniej, gdyby Michał Bajdur pokonał Cierzniaka. Do przerwy i tak było znakomicie, wszak remis 1:1 z mistrzem Polski nie może być powodem do niczego innego niż duma. Tuż po przerwie Legia zdobyła dwie bramki i było po zabawie. Między słupkami stał już wówczas Przemysław Frąckowiak, który przeżył déjà vu z meczu w Kielcach z AÉK Ateny. Tam również wynik nie był rozstrzygnięty, aż do zmian…

 

W ostatnich latach Pogoniści mieli okazję mierzyć się z kilkoma zespołami z wysokiej półki. Takie mecze są niezwykle potrzebne, aby iść do przodu. W meczu z Legią siedlczanie mogli przekonać się na własnej skórze ile im brakuje do piłkarzy na co dzień grających w polskiej elicie. Oby jak najwięcej takich spotkań!

 

– Wynik był sprawą drugorzędną w tym spotkaniu – mówił po sparingu z Legią, prezes Michał Chromiński. – Chcemy sprawiać frajdę kibicom i organizować wydarzenia na siedleckim stadionie, które będą przyciągać tłumy. Ciężko pracowaliśmy – jako zarząd – nad załatwieniem sparingu z mistrzem Polski, ale było warto.