awansjestnasz

Dwa mecze kończącego się roku, które łączyła ogromna stawka. Zwycięstwo odniesione zarówno nad Wigrami jak i nad Siarką mogło zapewnić Pogoni awans na zaplecze Ekstraklasy. Dwie dramatyczne bitwy, dwa skrajnie odmienne scenariusze…

Niewykorzystana szansa

wigryyy

25 maja 2014. Godzina 18:00. Emocje w Suwałkach.

Zwycięstwo przywiezione z Suwałk mogłoby mocno przybliżyć siedlecką drużyną do awansu, bo z gry o występy na zapleczu Ekstraklasy zostałyby wyeliminowane suwalskie Wigry. Gospodarze nie zamierzali jednak złożyć broni i po czterech wygranych z rzędu pewnie kroczyli po kolejną.Wynik w dwudziestej ósmej minucie otworzył po dograniu z prawego skrzydła Sebastian Radzio. Do końca pierwszej odsłony wynik nie uległ zmianie, lecz w drugiej gospodarze dołożyli kolejne trafienie, podwyższając prowadzenie nad liderującą Pogonią.

Siedlczanie nie odpuszczali jednak do finalnego gwizdka sędziego. Po strzale Łukasza Zaniewskiego zza pola karnego, który dał kontaktowego gola, przyjezdni ruszyli do ataku. Biało-niebiescy nie byli jednak w stanie zremisować tego spotkania, bo gospodarze zwietrzywszy swoją szansę, nie chcieli wypuścić najcenniejszych trzech punktów w sezonie.

 

Fot: niewiarygodnesuwalki.pl

 

 

 

Mecz o wszystko

 

1 czerwca 2014. Godzina 17:00. Siedleccy kibice wstrzymują oddech. Czas rozpocząć wielki mecz.

Pierwszy czerwca to data, której sympatycy Pogoni Siedlce długo nie zapomną. Przystępujące do meczu zespoły doskonale znały wagę spotkania – zwycięzca bierze wszystko, przegrany musi liczyć na potknięcie doskonale spisujących się w końcówce sezonu Wigier Suwałki.

Trzy tysiące kibiców zgromadzonych na stadionie oczekiwało od zespołu wspaniałego widowiska, które przyniesie historyczny sukces siedleckiej drużyny. Spotkanie rozpoczęło się korzystniej dla piłkarzy Siarki, którzy od piątej minuty prowadzili 1:0 i to oni byli w tym momencie „o krok bliżej” . Odpowiedź strzelecka gospodarzy przyszła w drugiej połowie, gdy do bramki trafił niesiony dopingiem trzech tysięcy gardeł Hubert Tomalski.

 

 Osiemdziesiąta pierwsza minuta przyniosła zamieszanie pod bramką Pogoni. Arbiter spotkania bez wahania sięgnął po żółtą kartkę za faul w polu karnym. Przed szansą na „wprowadzenie” biało-niebieskich do pierwszej ligi stanął niekwestionowany lider zespołu – Krystian Wójcik i nie pozostawił bramkarzowi żadnych złudzeń. Cezary Demianiuk przepiękną szarżą przypieczętował historyczny sukces Pogoni, wpisując się po raz kolejny na listę strzelców. Po sześćdziesięciu pięciu latach siedlecki klub powrócił do walki na drugim poziomie rozgrywkowym w Polsce.