O przedmeczową rozmowę poprosiliśmy szkoleniowca Pogoni, Carlosa Alosa Ferrera.
Grudziądz stał się dla Pana szczęśliwym miejscem, bo przyniósł pierwsze zwycięstwo zespołu pod Pana wodzą…
Rezultat spotkania z Grudziądzem dał mi satysfakcję, ale spodziewałem się takiego momentu już kilka tygodni wcześniej. W mojej opinii nasza gra była lepsza niż wyniki poprzednich spotkań.
Jak w Pana ocenie zaprezentowała się Pogoń na tle plasującej się w czubie tabeli Olimpii?
Zagraliśmy bardzo twardo i agresywnie bez piłki, co tak naprawdę jest w I lidze koniecznością. W grze piłką pokazaliśmy przede wszystkim piłkarski charakter. Mieliśmy sporo szans, by poprawić rezultat bramkowy, ale cieszymy się, z cennych 3 punktów.
Atmosfera w szatni musiała się poprawić…
Zgadza się. Potrzebowaliśmy tego meczu i zwycięskiego rezultatu. Generalnie jestem bardzo zadowolony z atmosfery, ponieważ nawet przy słabszych wynikach jesteśmy jedną drużyną, ale te trzy punkty i sama wygrana na pewno poprawiła nasze nastroje.
Jak wygląda obecnie sytuacja kadrowa Pogoni? Czy któryś z zawodników jest poza kadrą na następny mecz?
Mamy trochę kłopotów z defensywą, szczególnie ze stoperami, bo Daniel Dybiec i Tomasz Lewandowski zmagają się z urazami. Do składu powraca pauzujący Przemysław Rodak. W meczu z Katowicami nie zagra z kolei Piotr Kosiorowski, który w meczu z Olimpią otrzymał czwarty żółty kartonik.
Kolejnym krokiem w walce o utrzymanie jest mecz z GieKSą. Co może Pan powiedzieć o zespole przyjezdnych?
Według mnie jest to lepszy zespół, niż wskazuje na to jego pozycja w tabeli. Katowiczanie grają agresywny football z wysokim pressingiem. Ostatnie wyniki GKS-u nie są zbyt dobre i z pewnością zagrają pod presją. Musimy minimalnie zagrać tak agresywnie jak oni, by zgarnąć „trzy oczka”.
Czy Pana zdaniem może to być mecz, w którym Pogoń pierwszy raz w pierwszoligowych rozgrywkach zwycięży drugi raz z rzędu?
Na pewno jest to bardzo możliwe i my w to wierzymy. Włożymy wszystkie siły, by dopisać sobie kolejne trzy punkty. Dla mnie inny rezultat niż zwycięstwo nie wchodzi w grę.
Zwycięstwo może przyjść tylko przy głośnym wsparciu z trybun, bo jednym z naszych atutów jest gra na własnym obiekcie. Jak zachęciłby Pan siedlczan, by w niedzielę na stadionie pojawił się komplet fanów?
Musimy pokazać kibicom na murawie, że mogą wierzyć w nas, w zespół i w poszczególnych zawodników. W niedzielę bądźmy razem do dziewięćdziesiątej minuty. Jeśli fani będą rozczarowani wynikiem mogą to nam pokazać, ale dopiero po zakończeniu meczu. W jego trakcie prosimy o gorący doping, który pozwoli nam wznieść się na wyżyny naszych możliwości.