O ocenę sparingu z Wisłą Płock poprosiliśmy szkoleniowca Pogoni, Bartosza Tarachulskiego.
-Tak naprawdę przegraliśmy mecz w ostatniej minucie. Przy golu na 2:1 wydaje nam się, że zawodnik znajdował się na pozycji spalonej, ale zeryfikujemy to po obejrzeniu materiału. Pierwsze piętnaście minut było naszym falstartem, zdecydowanie za późno weszliśmy w spotkanie. Z minuty na minutę zaczęliśmy poczynać sobie coraz odważniej. Mieliśmy kilka klarownych sytuacji do zdobycia gola. W drugiej połowie zmieniliśmy system i zaczęliśmy grać lepiej. W pewnym momencie byliśmy nawet stroną przeważającą w spotkaniu, dlatego tym bardziej szkoda, że nie udało się nam wyjść na prowadzenie. Wtedy mecz mógłby się zupełnie inaczej potoczyć. Dla nas najważniejsze jest to, że na tydzień przed inauguracją ligi zawodnicy są zdrowi, nikomu nie przytrafiła się kontuzja i to na pewno cieszy. Na mecz do Suwałk jedziemy pełni nadziei. Nie brakuje nam pewności siebie, bo w naszej ocenie zespół bardzo dobrze przepracował okres przygotowawczy i to powinno zaprocentować – ocenił trener biało-niebieskich.