11 (288)

Daniel Chyła to jeden z piłkarzy o najdłuższym stażu w Pogoni Siedlce. Jak się czuje w naszym mieście? Na jakiej pozycji radzi sobie najlepiej? Jakie ma nadzieje związane z przyszłością? Odpowiedzi na te oraz inne pytania w wywiadzie.

Występujesz w Pogoni już trzeci sezon. Każdy chciałby, żeby siedlczanie walczyli o coś więcej niż utrzymanie, ale nerwówki jakoś nie daje się uniknąć.

W pierwszym sezonie walczyliśmy o utrzymanie do ostatniej kolejki. W minionych rozgrywkach było lepiej, ponieważ byliśmy pewni pozostania w lidze nieco wcześniej. Taka jest piłka. Nasza sytuacja nie jest taka, jak byśmy sobie życzyli, ale będziemy walczyć o najwyższe możliwe miejsce. Wciąż mamy szansę na zakończenie sezonu nawet na wyższym miejscu niż w poprzednich rozgrywkach. Mam nadzieję, że po dwóch przegranych meczach zaczniemy regularnie punktować i poprawimy pozycję w tabeli.

Przed startem bieżącego sezonu nie brakowało wiary w to, że walka o utrzymanie to już przeszłość. Niestety, historia lubi się powtarzać.

Latem do Pogoni trafiło kilku dobrych zawodników, przez co kadra wyrównała się. Przyszedł nowy trener ze swoim sztabem, ale gdzieś to wszystko nie załapało. Po 10 kolejkach mieliśmy 11 punktów, a skończyliśmy z 24. W kilku meczach, między innymi z Odrą na wyjeździe, mogliśmy pokusić się o poprawę tego dorobku. Wszystko jeszcze przed nami. Możemy złapać fajną serię i skończyć w tej wyrównanej lidze na 7 czy 8 miejscu.

Grałeś na kilku pozycjach w Pogoni. Która należy określić jako nominalną?

Sam już nie wiem, która jest nominalna. Mogę zagrać na prawej lub lewej obronie. Dobrze czuje się również w środku pola, ale lepiej radzę sobie w defensywie niż ofensywie. Na każdej pozycji daję z siebie wszystko. W każdym klubie moim celem było robienie wszystkiego co w mojej mocy, aby moja drużyna sięgnęła po zwycięstwo. Można powiedzieć, że oddaję serce na boisku.

Masz jakąś odpowiedź na paradoks Pogoni, polegający na skuteczniejszej grze poza domem niż u siebie?

W szatni zastanawiamy się nad tym i nie znajdujemy odpowiedzi. W pierwszym roku gry w Pogoni mieliśmy odwrotny okres – punktowaliśmy u siebie, a nie na wyjazdach. Nie wiem czemu teraz jest inaczej. Chcemy wygrywać i w domu, i poza nim. Nie tylko dla siebie, ale i dla kibiców, którzy powinni razem z nami cieszyć się po zwycięskich spotkaniach. W rundzie jesiennej to nam nie wychodziło, ale liczę, że nasza passa odwróci się. Rozegraliśmy fajne mecze z Miedzią i Odrą, ale na koniec nie udało nam się sięgnąć po trzy punkty.

Zdążyłeś zżyć się z klubem, z miastem?

W Siedlcach mieszka mi się super. Do domu mam daleko, ale można spokojnie podjechać na mecz czy zakupy do Warszawy. Siedlce bardzo mi się podobają, to przyjemne miasto do życia. Czas w Pogoni bardzo szybko mi mija. Cieszę się, że tutaj trafiłem. Chciałbym zostać w klubie na dłużej, ale czas pokaże, czy tak będzie.

Koledzy z byłych drużyn wypowiadają się o tobie zwykle w superlatywach, szczególnie jeżeli chodzi o budowanie atmosfery w szatni.

Jestem jaki jestem. Lubię żarty i luźną atmosferę. Atmosfera ma wpływ na wyniki. Często drużyna może nadrobić pewne braki fajnym klimatem. Atmosfera to jest połowa sukcesu. W Pogoni jest super pod tym względem. Brakuje nam jedynie wyniku, ale wszystko powinno się poukładać. W szatni lubię pośmiać się z kolegami. Chwila rozluźnienia jest potrzebna w każdej pracy. Po odejściu ze Świnoujścia chłopaki śmiali się, że beze mnie to już nie to samo. Atmosfera to podstawa.

Flota za twoich czasów należała do mocnych klubów na zapleczu ekstraklasy. Wyspiarze wygrywali większość spotkań u siebie, ale na wyjazdach nie było już tak wesoło.

Każdy kto przyjeżdżał do Świnoujścia bał się wyspiarskiego mikroklimatu. Najkrótszy wyjazd mieliśmy do Gdyni, który zajmował 6-7 godzin. I bardzo się z tego cieszyliśmy! Czasami staliśmy godzinę tylko po to, żeby wyjechać z miasta. Atmosfera we Flocie była znakomita. W Świnoujściu zebrała się grupa piłkarzy odrzuconych gdzieś indziej lub dopiero pracujących na nazwisko. Mieliśmy szansę na awans po 10 wygranych z rzędu. Na początku nikt się ze sobą nie znał, ale trening po treningu, mecz po meczu zaczęliśmy się nakręcać. Taka jest piłka: raz lepiej idzie u siebie, a raz na wyjeździe.

Jaki jest twój rekord kartkowy w jednym sezonie?

14 w sezonie 2015-16.

Czy planujesz go pobić?

Nie planuję. Czasami w emocjach za dużo dyskutuję z sędziami. Na boisku nie kalkuluję, czy dostanę 10 czy 15 kartkę. Jak mamy wygrywać to mogę i co mecz być karany. Wiadomo, że kartki wiążą się z pauzami, ale nie mam tego w głowie. W defensywie nie ma miejsca na kalkulacje.

Inna sprawa, że zapewne z niektórymi upomnieniami nie zgadzasz się?

Jak dużo gadam do sędziów to później łatwiej mi pokazują kartki. Paru mogłem nie dostać, ale większość dostawałem za faule. Zdarza się, że trzeba podostrzyć grę, żeby przeciwnik poczuł, że na mojej stronie nie pogra. W każdej lidze są zawodnicy, którzy kolekcjonują kartki. Nie ma czym się chwalić. Robię się starszy i mądrzejszy, więc może przestanę dyskutować z sędziami i będzie mniej kartek?

Zabawna sytuacja miała miejsce przy okazji sparingu ze Zniczem, kiedy Piotr Klepczarek po ostrym wejściu powiedział do ciebie, że każdy na boisku, ale nie ty, ma prawo do krytyki po faulu.

W szatni pośmialiśmy się z tego, ale w sparingach nie powinno dochodzić do takich sytuacji. Sfaulować, przytrzymać – to normalne, jednak nie narażać kogoś na kontuzję. W lidze walczy się o punkty i premię, więc ostrą walkę można zrozumieć. Po meczu przybiliśmy sobie piątki i było dobrze.

Czy chciałbyś zostać w Siedlcach na dłużej?

Chciałbym. Drużyna jest super, atmosfera też. Jeżeli przez dłuższy okres pogramy ze sobą i zgramy się to łatwiej będzie o zajęcie wysokiego miejsca w tabeli. Chciałbym zostać i jeżeli do tego dojdzie to będę zadowolony. To przyszłość, a na ten moment najważniejszy jest dla nas mecz ze Stalą Mielec.

I liga z każdym rokiem robi się coraz bardziej swojska. Na przykład w Siedlcach kolonia chojnicka powiększyła się o Andrzeja Rybskiego.

W I lidze większość zawodników zna się z boiska, czy z byłych klubów. Świat piłkarski niby jest duży, a tak naprawdę jest mały. Dla nowego zawodnika łatwiej jest wejść do drużyny, w której są znajome twarze. Andrzejka znam i wiem, że będzie wzmocnieniem Pogoni.

Kto według ciebie awansuje do ekstraklasy?

I liga jest skomplikowana. Nigdy nie wiadomo, kto i kiedy złapie formę. Miedź zaczęła dobrze, ale nie jest powiedziane, że tak będzie do końca. Można powiedzieć, że siedem zespołów liczy się w walce o awans. Najmocniejsze kluby na papierze to Miedź i Chojniczanka, ale… papier wszystko zniesie. Uważam, że walka zarówno o awans, jak i utrzymanie potrwa do ostatniej kolejki.