DSC_0354

Przedwiosenny wywiad z trenerem Pogoni, Dariuszem Banasikiem.

Podobno przysłowia są mądrością narodu. Jedno z polskich mówi, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki…

Znam to powiedzenie, ale trzeba pamiętać, że są różne powody wyjścia z rzeki. Jeżeli w miejscu pracy pozostawi się po sobie dobre wrażenie to łatwiej później do niego wrócić. Teraz stało się modne, że trenerzy wracają do klubów, w których wcześniej pracowali. Przykłady można mnożyć. To nie jest totalnie nowa sytuacja. W moim przypadku powrót nastąpił szybko, co można uznać za niecodzienne. Zarząd chciał, piłkarze chcieli, trener chciał, więc o powrót było łatwiej.

Jak pan wspomina pierwszą kadencję w Pogoni? Siedlczanie po dobrej jesieni zimowali wówczas na czwartej lokacie.

Nasza lokata po rundzie jesiennej była dużą niespodzianką. Początek sezonu nie był kolorowy, ale później drużyna się zgrała. Powstał team spirit, jeden za drugiego poszedłby w ogień. Rozegraliśmy parę fajnych meczów, a szczególnie dobrze radziliśmy sobie na własnym terenie. Miło wspominam ten okres. Już jesienią przybliżyliśmy się do utrzymania, a to był cel. 

W 2017 roku Pogoń wygrała tylko trzy ligowe domowe mecze. Zapewne pamięć o wyczynach pańskiej drużyny u siebie miała swój udział w powrocie do Siedlec.

Nie mam pojęcia dlaczego Pogoń tak rzadko wygrywała u siebie. Czy to presja własnego boiska, czy też braki w przygotowaniu mentalnym. Trudno powiedzieć. Jestem w Siedlcach po to, aby odmienić tę statystykę. Wiosną mamy dobry terminarz, osiem meczów u siebie i chcemy z tego skorzystać.

Czy łatwiej jest wejść do drużyny, w której kiedyś się pracowało?

Z zawodnikami można szybko złapać kontakt. Łatwiej jest przede wszystkim współpracować ze znajomymi w klubie. Znałem kierownika, asystentów, ludzi zarządu, czy nawet władze miasta. Ponad połowę drużyny znałem z autopsji. Regularnie bywałem też na meczach Pogoni, co mi pomogło w uzyskaniu nowego spojrzenia na zespół.

Rafał Misztal za czasów pańskiej pierwszej kadencji był pewniakiem w bramce. Czy wiosną będzie podobnie?

Nikt nie jest nie do ruszenia. Rafał to doświadczony bramkarz, który nie tylko jesienią, ale i w sparingach potwierdzał swoją klasę. Nikt jednak nie może być zbyt pewny swego. Nie mogę przesądzić o wyniku rywalizacji w bramce, ponieważ zależy ona od wspólnej decyzji sztabu szkoleniowego na czele z trenerem bramkarzy. Nie jestem zwolennikiem częstych zmian w bramce. Na tej pozycji pewność siebie jest niezwykle ważna.

Czy linia defensywna będzie budowana wokół Mateusza Żytki?

I tak, i nie. W obronie mamy dużą rywalizację. Wiadomo, że będą grali zawodnicy najlepiej dysponowani. W meczu z Zagłębiem Żytki zabraknie z powodu kartek. Jeżeli zagramy dobrze w pierwszym spotkaniu to nie będę widział celu dokonywania zmian w defensywie. Może być też tak, że będzie niezbędny w kolejnym meczu i nie odda miejsca do końca sezonu.

W sezonie 2016-17 miał pan młodzieżowy skarb w osobie Grzegorza Tomasiewicza? Czy dostrzega pan w obecnej kadrze kandydata na jego następcę?

Mecze w okresie przygotowawczym pokazały, że każdy z młodzieżowców w Pogoni ma potencjał, żeby grać w piłkę na dobrym poziomie. Najtrudniej wprowadza się młodych zawodników do środka obrony lub pomocy, ponieważ tam zwykle występują doświadczeni piłkarze. Jestem trenerem, który dostrzega zapał młodzieży do pracy. Prędzej czy później zostanie on wynagrodzony.

Adrian Paluchowski i Dariusz Zjawiński – to duet napastników, których wielu może pozazdrościć.

Są to piłkarze posiadający wiele plusów. Mają też swoje minusy, ale o nich nie ma po co mówić. Trzeba robić wszystko, żeby tych zawodników razem wkomponować w grę. Wszyscy wiedzą, że oni dają jakość. Potwierdzają to też statystki ich wspólnych występów.

Czy jest jakiś zespół przerastający Nice 1 Ligę?

Na papierze można tak określić jedynie Miedź Legnica, ale papier wszystko zniesie. W tej lidze każdy prędzej czy później będzie miał dołek. Pogoń ma na tyle dobry zespół, że z każdym jest w stanie mocno powalczyć.

Czy jest pan zadowolony z wyników zimowych sparingów?

Planowaliśmy, że w pierwszych sparingach będziemy oszczędzać zawodników grających najwięcej jesienią. W kolejnych skupiliśmy się na testach. Dopiero z Lechią skorzystaliśmy ze składu zbliżonego do optymalnego. Gorodieja, Znicz, ŁKS i Górnik – o tych sparingach można powiedzieć sporo dobrego. Optymalna forma ma przyjść na pierwszy mecz ligowy.

Jedynym mankamentem zimowych przygotowań były nieliczne kontakty z naturalną murawą.

Jeżeli trenuje się przez kilka tygodni na sztucznej murawie to przejście na naturalną należy wykonać rozważnie. Organizmy zawodników są narażone na kontuzje, więc nie nalegałem na grę na trawie przy mroźnych warunkach. Pomimo kapryśnej aury rozegraliśmy dwa sparingi na naturalnej nawierzchni, a także wewnętrzną gierkę w Gniewinie.

Jak należy traktować zarejestrowanie Przemysława Rodaka, który dobrze wypadł w meczu z Górnikiem Łęczna?

Po meczu rozmawiałem z Przemkiem. Byłem bardzo zadowolony z jego występu. Jest to zawodnik spokojny i opanowany. Chciałbym, żebyśmy go zgłosili, ponieważ w którymś momencie może okazać się potrzebny. W meczu z Górnikiem zagrał solidnie. Dobrze grał głową, przewidywał sytuacje. Trochę nawet żałuję, że wcześniej go nie dołączyłem, choć należy pamiętać o jego obowiązkach zawodowych.

Czy stawia pan sobie jakiś cel punktowy na wiosnę?

Priorytetem jest utrzymanie się w lidze. Dopóki go nie zrealizujemy tego celu będziemy musieli w każdym meczu się sprężać. Później możemy powalczyć o jak najwyższą lokatę w Pro Junior System lub budować drużynę pod kątem nowego sezonu. Nie chciałbym wiecznie walczyć o utrzymanie. W niedalekiej przyszłości liczę na to, że cele Pogoni będą bardziej ambitne.

Czy Pogoni w realizacji ambitnych celów może pomóc zapowiadana reforma dwóch najwyższych klas rozgrywkowych?

To jest ciekawe rozwiązanie. Zajęcie przez Pogoń miejsca w pierwszej szóstce to jest do zrobienia. Trzeba jednak szykować się na to wcześniej, ściągając zawodników o odpowiednich umiejętnościach.

Co pan sądzi o kadrze Pogoni? Przez lata zestaw osobowy zmieniał się, ale wydaje się, że stale na lepsze.

Za zmianami muszą iść wyniki. Runda wiosenna za trenera Broniszewskiego nie była udana, ale personalnie dokonano właściwych ruchów. Miniona runda była dziwna. Słabe punktowanie u siebie, a przy tym wygrywanie na wyjazdach. W 2017 roku było więcej wpadek niż sukcesów.

W polskiej piłce nie brakuje osób napędzanych konfliktami i lubujących się w kontrowersjach. Wydaje się, że pan nie szuka sobie wrogów i jest człowiekiem ugodowym.

Są różne opinie. W Legii wszyscy mówili, że mam trudny charakter, teraz słyszę, że mam dobry. Z wiekiem wiem, że nie ma po co się kłócić. Ze wszystkimi trzeba dobrze żyć i starać się zrozumieć. Uczono mnie, że na piłkarzy trzeba się drzeć, rzucać butelkami w szatni. Strach ma datę przydatności. Po pewnym czasie trener musi obronić się wiedzą merytoryczną. Obrałem sobie taką dewizę, ale uważam, że wcześniej byłem bardziej krnąbrny.

Rezerwy Pogoni mają realne szanse na awans do III ligi. Czy potencjalna promocja miałaby sens?

Z jednej strony wyższa liga pozwoliłaby na ogrywanie się rezerwowych na wyższym poziomie, a z drugiej siedlecka młodzież musi grać. III liga stała się rozgrywkami półprofesjonalnymi. Jeżeli ktoś wyróżnia się na poziomie wojewódzkim to ma szansę na przebicie się do kadry pierwszej drużyny. Myślę, że trenerzy w rezerwach wykonują dobrą pracę i powinni dalej ją wykonywać bez presji walki o awans, czy utrzymanie.

Rywalem Pogoni II w okręgowym Pucharze Polski będzie Polonia Warszawa. Czy można oczekiwać wzmocnień z jedynki na mecz w tych rozgrywkach?

Muszę spotkać się z trenerem drugiej drużyny, żeby porozmawiać o celu na te rozgrywki. Przemyślimy sytuację, by nikomu nie zablokować gry w Pucharze Polski ogólnopolskim. Niech chłopaki z drugiego zespołu poznają smak rywalizacji z III-ligowcami. Jestem neutralny w tej kwestii.

Czy schodzenie zawodników z pierwszej do drugiej drużyny w czasie pańskiej pierwszej kadencji funkcjonowało właściwie?

Funkcjonowało dobrze, choć nie obyło się bez problemów. W rezerwach mogliśmy zaobserwować mentalność zawodników. Jeżeli ktoś nie walczy w drugiej drużynie dwa razy więcej to oddala się od gry w pierwszej drużynie.

Czyli trener rezerw ma wolną rękę, aby złowić na wędkę piłkarza z jedynki, który nie gra na 100%?

Myślę, że tak. Też byłem kiedyś w takiej sytuacji. Trenerzy zostawiali mi wolną rękę. Czasami są sytuacje, że dany piłkarz gra przez 90 minut, ponieważ szykujemy go na mecz w I lidze.

Czy plotki o możliwym sparingu z Jagiellonią Białystok są zgodne z prawdą?

Mam dobry kontakt z trenerem Ireneuszem Mamrotem. Mogliśmy zagrać z Jagiellonią już zimą, ale chciałem być fair wobec wcześniej dogadanych sparingpartnerów. Być może przy okazji przerwy reprezentacyjnej zagramy z klubem ze stolicy Podlasia. Chciałbym, żeby Jagiellonia przyjechała do Siedlec.