Młody, zdolny i ambitny trener, który w Pogoni pracuje z dwoma grupami młodzieżowymi. W wywiadzie Damian Soszyński opowiada m.in. o codziennej pracy z dziećmi, o problemach, z jakimi zmagają się młodzi trenerzy i o tym, jak powinno wyglądać szkolenie młodzieży, a jak jest w rzeczywistości. Zapraszamy do lektury!
Jest pan trenerem dwóch roczników – 2007 i 2010 – trudno znaleźć czas i pogodzić prowadzenie aż dwóch ekip?
Jak to się ładnie mówi – powoli do przodu. Pomimo codziennych zajęć, jak przystało na pasjonatów futbolu, trening to obowiązek. Dla młodych piłkarzy trening jest najważniejszy. Każda jednostka uczy ich nowych elementów technicznych. Chłopcy w tym wieku chłoną jak gąbka, dla nich nie ma rzeczy niemożliwych. Wiek 8-12 jest najpiękniejszym dla futbolu, gdyż chłopcy naprawdę chcą grać i rozwijać się. Są zaangażowani w 100%. Później przychodzi trudniejszy okres(tj. 13-18) i z zaangażowaniem bywa różnie. Dla najmłodszych(tj. 5-7) ten czas to magia, coś jak z bajki. Dzięki mnie mogą być smerfem, batmanem, spidermanem. Mogą biegać, krzyczeć, szaleć, i właśnie tego w tym wieku im trzeba – wolności. Ja, jako trener, daję im tę wolność. To czas, gdy nie mogę ich ograniczać taktycznie. Uczę ich techniki futbolu, ale nie mówię im, jak mają grać. Najmłodsi chłopcy nie chcą podawać, bo czas bez piłki przy nodze jest dla nich czasem straconym. Dla nich nie ma gry zespołowej. Jest on i piłka, reszta się nie liczy.
Ma pan w którejś z drużyn przysłowiowe „perełki”, którym wróży pan karierę w przyszłości?
Jest dużo fajnych chłopców w naszej akademii. Myślę, że w każdym roczniku znajdziemy kilku zawodników wartych uwagi. Co więcej, wielu naszych zawodników gra w warszawskiej Legii lub w innych klubach ze stolicy. Myślę, że mamy w naszych szeregach chłopców którzy piłkarsko są w stanie zagrać co najmniej na poziomie I ligi. Jeśli odpowiednio ich wprowadzimy do grupy seniorów i damy im szansę, jest duże prawdopodobieństwo, że podniosą jakość drużyny i zdobędą punkty do systemu Pro Junior System i tego tym chłopcom życzę.
Co ostatecznie decyduje czy ktoś przebija się do seniorskiej piłki? Często zdarza się przecież, że w drużynach juniorskich teoretycznie są wielkie talentu, a mimo to nie grają później na najwyższym szczeblu.
W nowoczesnej piłce nożnej mamy pojęcie piłkarza kompletnego i do takiego modelu zawodnika mamy dążyć. Dzisiaj piłkarz musi być szybki, dobrze wyszkolony technicznie i pewny siebie. Nie może bać się podejmowania dryblingów, musi robić na boisku różnicę. Musi umieć zagrać i z tyłu i z przodu. Największym problemem jest przejście z drużyny juniorów do drużyny seniorskiej. Ten okres jest trudny dla juniora. Zmienia się otoczenie, zmienia się trener, który zawsze wspierał i którego zaufanie było odczuwalne. Przychodzisz do drużyny profesjonalnej, która ma wygrywać, jest zainteresowanie mediów i duża publiczność na trybunach. Na meczu wiesz, że umiesz grać w piłkę – przecież rozegrałeś już kilkaset meczów i zawsze ci wychodziło. Chwila zawahania i już nie masz piłki, trener krzyczy, starsi koledzy mają pretensję. Grasz dalej, ale już masz nogi z waty, boisz się wziąć grę na siebie. Jak dostaniesz piłkę to starasz się oddać jak najszybciej, żeby nie nikt nie miał pretensji. Bardzo wielu młodych piłkarzy może się szybko sparzyć, dlatego wprowadzać juniorów do seniorów należy z głową niezależnie od tego, jak wybitnym jest zawodnikiem. Gdy nie poradzą sobie z presją idą do niższych lig i tam grają, bo dużo się od nich nie wymaga. Do piłki nożnej trzeba mieć serce i charakter i to jest w niej najważniejsze.
Jakie trzeba mieć uprawnienia, aby móc obecnie szkolić dzieci i młodzież?
Obecnie, aby móc trenować dzieci w akademiach piłkarskich, wystarczy dyplom UEFA C. Dotyczy to dzieci w wieku 5-12 lat. Do pozostałych kategorii wiekowych jak i do prowadzenia piłkarzy w rozgrywkach ligowych na poziomie mazowieckim konieczny jest dyplom i licencja UEFA B. Obecnie PZPN dąży do tego , aby wykształcić jak najwięcej trenerów. Na pewno po części już się to udało, bo powstało masę akademii piłkarskich w całej Polsce, a i trenerów jest coraz więcej. Co prawda, ilość nie znaczy jakość, ale sam fakt , że dziś jest dwa razy więcej trenerów młodzieży w Polsce niż sześć lat temu o czymś świadczy. Widziałem trenerów z różnym warsztatem. Widziałem lepszych i gorszych, jednak nigdy nie spotkałem trenera, który prowadzi drużynę młodych chłopców i brakuje mu zaangażowania Każdy szkoleniowiec wierzy, że to co robi ze swoją drużyną, będzie dla tych piłkarzy najlepszą drogą do rozwoju. Nikt nie robi tego dla pieniędzy, tylko z czystej pasji i to jest piękne.
Co jest pana zdaniem najważniejsze, aby wyszkolić wartościowych piłkarzy?
Nigdy nie wolno się poddawać. Ani trenerowi, ani piłkarzowi. Nigdy nie wolno zwątpić ani w siebie, ani w swojego zawodnika. Są takie „gorsze” dni, że można mieć dość piłki, bo bardzo chcemy, ale nam nie wychodzi. Piłkarz musi mieć charakter do grania. Musi wyjść na boisko, zmierzyć się z presją i pokazać 100% swoich umiejętności. Moim zadaniem oprócz nauczenia piłkarza techniki piłkarskiej, czy rozwijania zdolności motorycznych, bardzo ważne jest ukształtowanie charakteru. Musimy mieć zawodnika, który w 90 minucie meczu, mimo niekorzystnego wyniku, nadal będzie chciał wygrać i zostawi dużo zdrowia na boisku, aby cel osiągnąć. Takich piłkarzy szanuję najbardziej, niezależnie od wieku.
Mimo wielu pojawiających się nowinek w szkoleniu. W Polsce cały czas szkolenie młodzieży nie stoi na najwyższym poziomie. W czym tkwi główny problem?
My, jako trenerzy, za mało wymagamy od dzieci. Treningi są zdecydowanie za mało intensywne. Dzień przed meczem – to jedyny dzień, kiedy możemy zmniejszyć obciążenia. Przy założeniu, że gramy w weekend, w piątek możemy zawsze zrobić luźniejszy trening. Natomiast od poniedziałku do czwartku podkręcamy intensywność zajęć. Jeżeli w ciągu 90 minut treningu piłkarz nie odczuje zmęczenia, to znaczy, że trening nie jest efektywny. Dzieci bardzo szybko się uczą i regenerują. Wymagajmy od nich jak najwięcej, pokażmy im już teraz, że piłka nożna to sport, w którym żeby odnieść sukces trzeba zasuwać.
Najzdolniejsi piłkarze z danego rocznika powinni być przenoszeni do starszych drużyn?
Jeżeli będzie grał w pierwszym składzie w starszym roczniku to jak najbardziej. Jeżeli trener nie jest w stanie zapewnić piłkarzowi gry, a zawodnik ewidentnie wyróżnia się na tle rówieśników – powinien odbywać przynajmniej jedną jednostkę treningową w tygodniu ze starszymi. Bez sensu jest branie zawodnika młodszego do drużyny po to, żeby posadzić go na ławce rezerwowych. Nie dość, że demotywuje to w znacznym stopniu piłkarza, to jeszcze negatywnie wpływa na jego piłkarski rozwój, bo w swoim roczniku dostałby dużo czasu na grę. Trenerzy poszczególnych roczników w akademii piłkarskiej, powinni ze sobą rozmawiać i decydować, co jest najlepsze przede wszystkim dla tego młodego piłkarza. Żaden trener nie może blokować piłkarza, bo on jest jego, on go wytrenował i on go nigdzie nie puści, bo bez niego będzie przegrywał mecze. Jeżeli trafi się wybitny chłopiec, niech idzie wyżej. Rywalizacja rodzi sukces. To samo dotyczy przechodzenia zawodników do innych akademii np. do Legii. Trenerzy z naszego okręgu muszą się pogodzić z tym, że jeżeli udało im się wyszkolić dobrego piłkarza, to prędzej czy później i tak trafi do Pogoni Siedlce. Tak samo jak ja muszę się pogodzić z tym , że po najlepszych młodych piłkarzy Pogoni przyjdą większe kluby jak Legia. Taka jest kolej rzeczy i nie ma w tym nic złego. Jeżeli ktoś jest w stanie zapewnić młodemu piłkarzowi lepszy rozwój niż ja, to nie mogę go blokować tylko dlatego, żeby wygrywać mecze. Jeżeli kiedyś uda mu się zagrać w jakiejkolwiek profesjonalnej lidze, to będę z niego dumny.
Jak pan ocenia warunki do treningu dla dzieci w Pogoni?
Warunki do treningu zarówno dla dzieci, jak i seniorów w Siedlcach są idealne do podnoszenia umiejętności piłkarskich . Najmłodsze roczniki czyli 2011 i 2010 trenują na boiskach typu „Orlik”. „Żacy” i „Orliki”, czyli roczniki 2009, 2008 i 2007, 2006, które biorą udział w rozgrywkach okręgowych organizowanych przez OZPN Siedlce, również trenują na orlikach, ponieważ na nich rozgrywają swoje mecze ligowe. Roczniki starsze „Młodziki”, czyli 2005 i 2004 trenują na boiskach treningowych przy ul. Jana Pawła II 6. „Trampkarze” i „Juniorzy”, a więc roczniki 2003, 2002, 2001, 2000 również trenują przy ul. Jana Pawła II 6 i wszystkie grają w ligach mazowieckich . Jedyne, czego nam obecnie brakuje, to zadaszone boisko sztuczne (balon) czyli miejsce, gdzie moglibyśmy szkolić młodzież w zimę.
Wspomniał pan o zadaszonych boiskach, więc wobec ich braku, jak wygląda praca zimą, przecież szczególnie z najmłodszymi futbolowymi adeptami nie można pracować na dworze.
Zimą pracujemy na halach sportowych przy szkołach. Niestety pogoda w Polsce nie pozwala na całoroczne treningu na boisku. Problem polega na tym, że na halach zmieniamy system gry z 6+1 na 4+1. Ponadto hale mają różne wymiary, różne podłoże . Na zachodzie hale sportowe przez młodych piłkarzy są omijane z daleka. Dlatego tak jak mówię, przydałby się balon.
Dużo mówi się o tym, że w dziecięcych drużynach niepotrzebnie gra się na wynik. Jaki jest pana stosunek do tego problemu – piłka powinna być tylko zabawą w najmłodszych ekipach?
Zadaniem trenera w drużynach młodzieżowych nie jest wygrywanie meczów, tylko rozwój piłkarski dzieci, które w przyszłości mają zagrać w jak najwyższej lidze seniorskiej. Oczywiście, jeżeli uda się wygrać jesteśmy szczęśliwi, ale porażka nie jest dla mnie jako trenera, ani dla moich piłkarzy powodem do płaczu. Trzeba wymagać, aby młodzież dawała z siebie 100% na boisku. Wygrywałem mecze, wygrywałem duże turnieje. Trenerzy przeciwnych drużyn przychodzili i gratulowali zwycięstwa. Owszem, miło jest posłuchać dobrych słów, ale nigdy zwycięstwo nie było dla mnie priorytetem. Każdy zawodnik, który jest powołany na mecz czy turniej, zawsze dostanie u mnie szanse na grę, nawet kosztem wyniku sportowego. Ostatnio miałem okazję uczestniczyć w pewnym turnieju dla rocznika 2010 w Warszawie. Było fajnie – drużyny, wysoki poziom sportowy. W każdym zespole grało dziesięciu zawodników, graliśmy systemem 4+1, więc mieliśmy po pięciu chłopaków na zmianę. Jeden z zespołów grał bez zmian, a na turniej zabrał tylko pięciu chłopców. Oczywiście turniej wygrał. Na pytanie ilu trener ma zawodników do szkolenia w roczniku 2010, odpowiedział , że ponad trzydziestu, ale reszta, czyli dwudziestu pięciu się nie nadaje… Wszystko fajnie pięknie, trener szczęśliwy, rodzice zadowoleni, ale co dalej…? Jeżeli już teraz ogrywa tylko pięciu chłopców, to co będzie jak za parę lat przyjdzie mu grać mecze po jedenastu? Takie są efekty gry na wynik. W roczniku 2007 w Pogoni Siedlce jest obecnie około czterdziestu piłkarzy, którzy mają mniejsze lub większe predyspozycje do gry w piłkę nożną. Żeby móc ogrywać wszystkich, gramy w dwóch ligach w roczniku starszym, czyli 2006, i w swoim roczniku 2007. Co weekend wszyscy chłopcy ogrywają się w lidze okręgowej. Wyniki są różne, ale naprawdę nie to jest najważniejsze. W szóstej klasie szkoły podstawowej rozpoczniemy walkę o prawo do gry w najwyższej lidze wojewódzkiej – ekstralidze mazowieckiej. Jestem przekonany, że z tych czterdziestu ogranych chłopców utworzy się mocna drużyna, która będzie w stanie utrzymać się w ekstralidze. Moim zadaniem jest wychować profesjonalnych piłkarzy którzy zagrają w drużynie seniorów i z tego zostanę rozliczony.
Drugim z problemów, który ostatnio często się pojawia, jest zły wpływ rodziców na trenujące dzieci. Mają oni za duże oczekiwania, często również niepotrzebnie krzyczą. Jak pan ocenia zaangażowanie rodziców w piłkarskie wychowanie dzieci?
Problem z rodzicami przewija się prawdopodobnie od samego początku szkolenia dzieci nie tylko w Polsce. Jednakże ostatnimi czasy rodzice stali się już tak nieznośni – nie tylko dla dzieci , ale też dla trenerów, czy sędziów. W związku z tym federacje piłkarskie na całym świecie postanowiły z tym walczyć. Filmy „połóż się i leż”, zbluzgani i pobici przez rodziców sędziowie, pijani rodzice na trybunach wszczynający burdy z rodzicami przeciwników… Najgorsze w tym wszystkim jest to, że cierpią na tym dzieci. Rodzice widzą w swoich dzieciach wielkich piłkarzy, którzy za kilkanaście lat będą strzelać bramki dla reprezentacji Polski . Ja widzę w nich dzieci, które kochają piłkę, chcą się bawić, kiwać i zdobywać bramki. Rolą rodzica jest nieustanne wsparcie dla dziecka, wiara w niego i w jego umiejętności. Ilu rodziców wyjdzie na boisko z synem pograć w piłkę? Dać mu pokazać swoje umiejętności nad którymi ciężko pracuje na treningach, w które wkłada całe serce. Raz może iść lepiej, raz gorzej, przecież to są żywe organizmy, a nie maszyny. Sam staram się edukować rodziców poprzez udostępnianie różnych filmów, które pokazują, jaką krzywdę robią swoim pociechom przez takie zachowanie.
Z wykształcenia jest pan prawnikiem, więc trzeba przyznać, że to dość nietypowe jak na trenera piłki nożnej. Skąd u pana taka pasja?
Znudziło mnie wkuwanie kodeksów … (śmiech). A mówiąc poważnie to pierwsze uprawnienia trenerskie zrobiłem dla siebie mając 19 lat. Zaczynałem od UEFA C, dziś jestem w trakcie UEFA A. Początkowo nie miałem w planach pracy z dziećmi, ale gdy tylko pojawiła się taka możliwość, skorzystałem z niej. Piłka nożna to życiowa pasja , od małego kopaliśmy razem z kolegami i do dziś tak pozostało… Czarne żwirowe boiska, beton czy kwadrat na kostce. Boiska z pustaków i granie od rana do wieczora. Kiedyś nie było takich warunków do treningu jak teraz, ale i tak dzieciaki z osiedla zawsze jakoś sobie radziły. Teraz boiska do piłki są gładkie jak stół do bilarda, ale niestety kolana się odzywają…