dsc_1104

Rozmowa ze świeżo pozyskanym Piotrem Mrozińskim, który podpisał z Pogonią 1,5-roczny kontrakt.

 

Dlaczego zdecydowałeś się na Pogoń Siedlce?

Miałem w Płocku okres, kiedy prawie wcale nie grałem, jedynie w drugiej drużynie. Zaliczyłem jesienią tylko jeden mecz w ekstraklasie – z Ruchem Chorzów. Chciałem przyjść do I-ligowej drużyny, w której zacznę regularnie grać. Po prostu muszę się odbudować po pół roku bez gry. Jestem w miarę młodym zawodnikiem, więc chcę grać.

 

Pogoń wygrała wyścig o twoje usługi. Nie jest tajemnicą, że miałeś sporo ofert. Sandecja, Stal, Widzew…

Pogoń najbardziej zabiegała o moje usługi. Prezes do mnie dzwonił i mnie skutecznie namawiał na transfer do Siedlec. Rozmawiałem też z trenerem.

 

Wszechstronność to zaleta czy wada Piotra Mrozińskiego?

Dla trenera posiadanie wszechstronnego zawodnika jest dobre, natomiast dla zawodnika nie jest zbyt korzystne, kiedy jest rzucany z jednej pozycji na drugą. Jeżeli będzie taka potrzeba to jestem w stanie zagrać nie tylko na środku pomocy.

 

15902700_1436342769739922_1652994969_o

 

 

W Siedlcach spotkasz starych znajomych…

Znam Konrada Wrzesińskiego z Widzewa Łódź, w Młodej Ekstraklasie tego klubu poznałem Daniela Dybca. Dobrze się znam także z byłymi piłkarzami Pogoni: Rafałem Augustyniakiem i Mariuszem Rybickim.

 

Czy przed transferem do Pogoni konsultowałeś się z którymś z nich?

Rozmawiałem z Konradem i pytałem go o klub. Powiedział mi, że wszystko jest w porządku i jest zadowolony z gry w Pogoni.

 

Nie zagrałeś wielu meczów jesienią. Czy to oznacza, że stęskniłeś się już za piłką?

Rytmu meczowego mi brakowało w minionej rundzie. Wiadomo, że w meczach IV-ligowych rezerw to nie było to samo. Zaplecze ekstraklasy to jest inny poziom. Brakowało mi rytmu i adrenaliny meczowej. Myślę, że w Pogoni będę to miał.

 

Czego ci życzyć na 2017 rok?

Na pewno zdrowia. Jeżeli ono będzie to pomogę drużynie. Na razie nie ma co spoglądać w odległą przyszłość i trzeba jak najlepiej przygotować się do wiosny. W Siedlcach jest dobry zespół, a pewnie jeszcze ktoś dołączy.

 

Rozmawiał: Kamil Sulej