W oczekiwaniu na niedzielny mecz zachęcamy do przeczytania wywiadu z Grzegorzem Tomasiewiczem.
Pochodzisz z Jaworzna. Pamiętasz czasy występów Szczakowianki w ekstraklasie albo chociaż na jej zapleczu?
Pamiętam jak Szczakowianka grała w I lidze. Chodziłem na jej mecze, podawałem nawet piłki. W bramce stał wówczas Andrzej Bledzewski, pamiętam też Macieja Iwańskiego i Radosława Matusiaka. Fajne przeżycie, że mogłem ich zobaczyć.
Z Jaworzna odszedłeś do Chorzowa. Dlaczego zdecydowałeś się wtedy na Ruch i jak doszło do twoich przenosin?
Grałem w kadrze Śląska, a ona współpracowała z Ruchem. Pojechałem na nabór z trzema chłopakami z Jaworzna, dostaliśmy się do gimnazjum i razem graliśmy w chorzowskim UKS.
Głośnym ruchem na Mazowszu a nawet na całą Polskę był twój transfer do Legii. Przyszedłeś do stołecznego klubu z łatką dużego talentu.
Na pewno w tamtych czasach uchodziłem za duży talent. Pomagało mi to; pracowałem na każdym treningu i uważam to za cenne przeżycie. Przyszedłem do najlepszego klubu w Polsce, do Legii Warszawy. Miałem dodatkową motywacje, żeby pracować na treningach.
Jesteś zadowolony z czasu spędzonego w Legii?
Tak, zdobyłem dwa mistrzostwa Polski w juniorach, w rezerwach szło mi bardzo dobrze, ocierałem się o pierwszy zespół. Może mam niedosyt, że nie udało mi się pozostać na dłużej w pierwszym zespole, ale taka jest moja droga – teraz jestem tutaj, może kiedyś jeszcze wrócę do Legii.
W Legii miałeś okazję po raz pierwszy zmierzyć się z Pogonią Siedlce. Pamiętasz ten mecz w Sulejówku z rezerwami?
Pamiętam, było to bardzo słabe spotkanie w naszym wykonaniu, przegraliśmy 0:2. Chciałbym zapomnieć o nim, zagraliśmy źle jako zespół.
W momencie gdy Arka Gdynia zgłosiła się po ciebie to była jedyna opcja? Czy też inne kluby były także zainteresowane twoją osobą?
Miałem propozycje wypożyczeń, ale Arka chciała mnie z opcją transferu definitywnego i zgodziłem się. Miałem okazję trenować z dorosłymi chłopakami i to też mnie motywowało, aby w końcu na stałe zagościć w pierwszej drużynie.
Pomogłeś Arce w wywalczeniu awansu? Po tym awansie nie było dla ciebie miejsca w planach. Uznano, że po rzadkiej grze wiosną wypożyczenie będzie najlepszym rozwiązaniem.
W rundzie jesiennej wychodziłem w pierwszym składzie w różnych meczach i byłem zadowolony z tego czasu. Wiosną grałem w rezerwach, zagrałem zaledwie kilka minut w I lidze, więc byłem zniesmaczony tym jak mało szans otrzymywałem. Każdy piłkarz, który nie gra jest zły, ja chciałem pokazać, że zasługuję na drugą szansę. Nie udało się, ale nie mam do nikogo pretensji, chciałem iść na wypożyczenie, bo mam jeszcze status młodzieżowca, więc chciałem pograć cały sezon, dokształcić się piłkarsko. Dziękuję Arce, że zgodziła się na wypożyczenie, bo mogła tego nie robić. Mogli powiedzieć, że mam trenować w pierwszej drużynie, może coś zagrałbym w ekstraklasie, ale na pewno nie tyle, ile w Pogoni.
Miałeś okazję również w Arce zmierzyć się z Pogonią, był to mecz w Pruszkowie, w którym padły dosyć dziwne bramki. Jak wspominasz tamten mecz zakończony remisem 2:2?
Był dziwny, mieliśmy w pierwszej połowie dużą przewagę dużą, stwarzaliśmy sytuacje. Po przerwie czułem się jakbym wyszedł na inne spotkanie, Pogoń strzeliła nam dwie dziwne bramki. Udało nam się jednak zremisować.
Po sezonie trafiłeś do Siedlec. Na pewno trener Dariusz Banasika odegrał ważną rolę przy przenosinach. Miałeś inne propozycje? Zastanawiałeś się nad innymi drogami?
Tak, miałem propozycje I i II ligi. Do mojego menadżera zadzwonił jednak trener Banasik, zachęcał mnie do przyjścia tutaj. Pracowałem już z trenerem w rezerwach Legii i nasza współpraca układała się bardzo dobrze. Nie zastanawiałem się nawet sekundy i powiedziałem tak.
Zacząłeś sezon w Pogoni dobrze, od dwóch bramek, w lidze trochę dłużej poczekałeś na trafienie.
Wiadomo, że początek miałem bardzo dobry. Później każdy myślał, że będę strzelał co spotkanie, bo wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Najważniejsza jest dla mnie regularna gra. Mogę strzelać czy asystować co jakiś czas, nie mam z tym problemu. Najważniejsze, aby drużyna wygrywała z moim udziałem. Chciałbym grać całe 90 minut albo chociaż część spotkania.
Która Pogoń jest prawdziwa? Przegrywająca z pierwszych kolejek czy krocząca od zwycięstwa do zwycięstwa?
Myślę, że teraz po kilku spotkaniach drużyna poznała się. Musieliśmy się zgrać, atmosfera jest super, cieszymy się, że odnieśliśmy cztery zwycięstwa w pięciu spotkaniach. To nie jest przypadek. Myślę, że możemy być zadowoleni, chociaż też powinniśmy jeszcze zdobyć kilka punktów więcej.
W Pogoni przydzielono ci pozycję nr 10. Uważasz, że rola playmakera jest optymalna dla ciebie?
Najlepiej czuję się na dziesiątce, jestem bliżej bramki przeciwnika, pracuję na całą ofensywę. Lubię pełnić rolę playmakera, poruszać się po boisku i rozdawać piłki. Na ósemce też się dobrze czuję i ta pozycja też by mi odpowiadała.
Po kilku meczach wygranych przez Pogoń piłkarze rywali zapamiętają twoje nazwisko na długo. Mieli sporo pretensji o twoją grę, szczególnie o twoją zaciekłość, zażartość.
Zawsze byłem walczakiem i się nie zmienię. Mogą mnie wyzywać, ja też im wtedy właściwie odpowiem. Jestem sobą i nie będę nikogo udawał na boisku.
Do wykonywania stałych fragmentów jest długa kolejka, więc musisz czekać na swoje okazje, a to przecież jeden z twoich atutów.
Jestem w kolejce. Ostatnio nie było Marcina i Michała, więc była moja kolej. Myślę, że nie było najgorzej, dochodziliśmy do sytuacji po rzutach rożnych. Wywalczyłem też karnego w Chojnicach i chciałem strzelać. Koledzy mnie dopuścili i dziękuję im za to, że mogłem strzelić swoją pierwszą bramkę dla Pogoni.
Pogoń zakończy rundę kilkoma meczami u siebie. Siedlce stają się twierdzą. Wierzysz, że uda się osiągnąć trzydzieści punktów, o których mówił trener Banasik przed sezonem?
Myślę, że może nam się udać. Mamy dużo spotkań u siebie, mieliśmy ciężkie wyjazdy, przed nami jeszcze podróż do Bielska-Białej. Pułap trzydziestu punktów jest możliwy do osiągnięcia. Nie ma co przesadzać, bo czasem jak się za bardzo chce to może coś nie wyjść. Nasze boisko to nasz atut. Powiedzieliśmy sobie przed meczem z Drutexem-Bytovią, że chcemy zbudować w Siedlcach twierdzę, nie przegrać u siebie żadnego spotkania. Na razie trzy razy wygraliśmy, raz zremisowaliśmy i przegraliśmy, więc myślę, że nie jest najgorzej i będziemy wygrywać kolejne spotkania.
Myślisz, że po stracie statusu młodzieżowca będzie ci trudniej o pewne miejsce w składzie?
Teraz jak jest się młodzieżowcem to korzysta się na tym przywileju, ale jak jest się lepszym od starszego na swojej pozycji to nie powinno być problemu z regularną grą.
Jak ci się podoba w Siedlcach? Jak oceniasz miasto, warunki treningowe, klub?
Jestem megazaskoczony Siedlcami. Fajnie mi się tutaj mieszka. Miasto przypomina mi trochę rodzinne Jaworzno, choć jest nieco mniejsze. Nie spodziewałem się, że będzie tak bardzo dobrze mi się tutaj mieszkało.
W I lidze jest sporo drużyn ze Śląska. Czy rodzina wspiera ciebie z trybun?
Tak, są na meczach. Byli w Zabrzu, Sosnowcu, w Tychach. Regularnie wspierają mnie rodzina i znajomi.
Myślisz już o przyszłości? Twój kontrakt w Arce jest ważny do czerwca 2017 roku, a później przyjdzie czas trudnych decyzji, od których może dużo zależeć.
Na pewno w piłce wiele zależy od właściwych decyzji. Myślę, że zostanę w Arce, chciałbym w niej grać, nie pokazałem do końca swoich możliwości. Jeśli klub będzie zdecydowany na przedłużenie kontraktu ze mną to będę szczęśliwy. Jeżeli zapadnie decyzja o kolejnym wypożyczeniu to też będę zadowolony.
Rozważasz pozostanie w Pogoni?
Jeżeli będzie okazja to chciałbym tutaj zostać, pod warunkiem, że nie dostanę oferty z najwyższej ligi. A może do tego czasu Pogoń będzie w ekstraklasie?
Rozmawiał: Kamil Sulej
Foto: Daniel Koper