Mamy dla Państwa kolejną rozmowę z nowym zawodnikiem Pogoni Siedlce. Tym razem jest to Mariusz Rybicki. „Ryba” grał wcześniej w Widzewie i zdobył ostatnio gola w meczu z Zagłębiem Sosnowiec.
Andrzej Parapura: Jak mógłbyś opisać lata spędzone w zespołach młodzieżowych reprezentacji Polski?
Mariusz Rybicki: Jest to niepowtarzalne przeżycie, bo przecież nie ma nic cenniejszego w karierze każdego piłkarza jak założyć koszulkę z orzełkiem na piersi. Bardzo dobrze wspominam ten czas i moim marzeniem jest ponowne założenie kiedyś tej koszulki.
AP: Jakie było uczucie, gdy debiutowałeś w ekstraklasie? Pamiętasz ten mecz?
MR: Oczywiście, że pamiętam. To było coś niesamowitego. Szczególnie, że debiut ten miałem w drużynie, którą zawsze mam w sercu, bo wychowywałem się na Widzewie i dziękuję, że miałem ten zaszczyt debiutować w Widzewie.
AP: „Piłkarze Widzewa wyjechali na urlopy po zakończonym sezonie T-Mobile Ekstraklasy, w którym spadli z ligi. Piłkarz Mariusz Rybicki ma dylemat czy zostać w Łodzi mimo ważnego kontraktu czy próbować zmienić klub, by zostać na najwyższym szczeblu rozgrywkowym”.
„Jak wielu kolegów jestem w rozterce. Z jednej strony chciałbym się rozwijać jako piłkarz, czyli grać nadal w ekstraklasie. Z drugiej strony jestem związany jeszcze dwuletnią umową z klubem i nie jestem w pełni panem swojego losu. Widzew ma też wiele do powiedzenia. Nie wiadomo, jaką strategię klub przyjmie wobec naszej grupy. Jest też aspekt osobisty. Lubię bardzo widzewskich kibiców i zawsze podkreślałem, że należą się im inne emocje, niż spadkowe. Wierzę, że Widzew się podniesie.”
To są Twoje słowa, ukazane w prasie 9 czerwca 2014 roku po spadku z Ekstraklasy. Koniec końców – zostałeś w Widzewie wtedy na kolejny sezon. Żałujesz tej decyzji? Na prawdę miałeś propozycje z innych klubów, które były kuszące? Zostałeś, a Widzew znowu spadł.
MR: Nie jest łatwo rozstać się z klubem, który się kocha i do którego ma się ogromny sentyment. Były oferty z innych klubów, ale koniec końców zostałem w Widzewie.
AP: Rozwijasz się w takim kierunku jakbyś tego chciał? Kiedy grałeś w Ekstraklasie w barwach Widzewa to chyba nie przewidziałbyś, że trafisz kiedyś do takiego zespołu jak Pogoń Siedlce, która wtedy grała w 2 lidze?
MR: Nadal się rozwijam i nie rezygnuję z celów, które sobie wyznaczyłem. Jestem teraz w Pogoni Siedlce i dla tej drużyny walczę o dobre wyniki i to jest w tej chwili moim priorytetem.
AP: W ekstraklasie rozegrałeś 67 spotkań i zdobyłeś 7 goli. Do tego należy doliczyć 23 spotkania w I lidze i 3 bramki. Jesteś zadowolony z tych statystyk?
MR: Mogłoby być zdecydowanie lepsze, ale pracuję cały czas nad sobą i zamierzam je poprawić.
AP: „Mariusz Rybicki był jednym z tych piłkarzy, który tworzył zespół Dzieciaków Mroczkowskiego”. Żałujesz, że nie możesz wrócić do tamtych czasów?
MR: To były miłe chwile i bardzo dobrze je wspominam, ale to już jest za mną i skupiam się na tym co jest teraz.
AP: Którego z kolegów z drużyny „Dzieciaków Mroczkowskiego” uznałbyś za piłkarza, który mógł zrobić wielką karierę w tamtym czasie?
MR: Myślę, że Bartek Pawłowski to piłkarz, który jest w stanie zrobić karierę uważam, że ostatniego słowa jeszcze nie powiedział, zresztą tak samo jak inne niegdyś „Dzieciaki Mroczkowskiego”.
.
AP: Mariusz Stępiński spróbował swoich sił w Bundeslidze, Bartłomiej Pawłowski w Primera Division. Czułeś się gorszy od nich? Liczyłeś na podobne oferty?
MR: Zarówno Bartek jak i Mariusz mieli okazje spróbować swoich sił na zachodzie. Ja tego nie doświadczyłem, ale to wcale nie oznacza, że tego nie doświadczę. Pracuję nad sobą i liczę, że kiedyś będę miał okazję tam spróbować swoich sił.
AP: Swego czasu przewinął się temat twojego transferu do Legii Warszawa. To prawda?
MR: Zgadza się, były takie rozmowy, ale nie ma o czym mówić.
AP: Najlepiej wyszkolonym technicznie piłkarzem w Pogoni jest…
„Jeśli mam być szczery to najlepszy technicznie jest Ryba – Mariusz Rybicki.„
Takiej odpowiedzi udzielił mi Konrad Wrzesiński :).
Czy mógłbyś powiedzieć o sobie, że twoją największą zaletą jest technika?
MR: Myślę, że tak. Bazuję na technice, bo ona jest bardzo ważnym elementem w piłce nożnej, ale są też inne elementy, które kreują piłkarza i nad którymi cały czas pracuję.
AP: Tak jak wszystkich twoich kolegów tak też Ciebie zapytam o pozycję na boisku na której czujesz się najlepiej. Która pozycja jest twoją nominalną? Lewa pomoc? Na których pozycjach jesteś skłonny spróbować swoich sił?
MR: Jestem ofensywnym pomocnikiem. Lubię grać na lewym skrzydle, ale również dobrze czuję się na prawym. Grywałem też na pozycji za napastnikiem, tzw. 10-tka.
AP: Te pytania również należą do standardowych – ulubiony piłkarz, zespół? Oglądasz mecze zespołu, któremu kibicujesz?
MR: Piłkarz? To pewnie oryginalny nie będę i jest nim Messi i oczywiście drużyna – Barcelona. Oczywiście, że oglądam jak tylko mam możliwość.
AP: Mecz z Wisłą może okazać się przełomowy? Sensacja i to wielka, będzie więcej takich?
MR: Myślę, że po tym meczu jesteśmy mocniejsi psychicznie i uwierzyliśmy, że potrafimy. Mamy ogromny potencjał w drużynie, który chcemy pokazywać w każdym meczu.
AP: Widziałem filmik, w którym gracie w siatkonogę. To jedno z twoich ulubionych zajęć na treningu? Bo twoje uderzenie z nad siatki było spektakularne.
MR: Bardzo lubimy grać w siatkonogę i często po treningach ustawiamy sobie pole i gramy. Jest to mój atut w siatkonodze, który często wykorzystuję.
AP: Jakiej muzyki słuchasz?
MR: Nie określam się do jednego rodzaju muzyki. Słucham kawałków, które wpadają w ucho, ale takim moim konikiem jest polski rap, przy którym się często koncentruję.
AP: Grałeś czasami w gry piłkarskie typu Fifa, Manager? Jaką drużyną grałeś wtedy?
MR: Często z chłopakami gramy w Fifę. Najbardziej lubię grać Barceloną i Bayernem Monachium.
AP: Inne pasje poza piłką nożną?
MR: Staram się robić inne rzeczy w przerwie między treningami. Cały czas z chłopakami organizujemy sobie wolny czas i nie próżnujemy.
AP: Co przedstawia tatuaż na twojej ręce?
MR: Pirania i data moich urodzin.
red. Andrzej Parapura